Ja jak ten hiacynt zapomniany (już trzeci rok czeka na posadzenie do ogrodu) chcę normalnie rozkwitnąć ale ....... ale sytuacja u mnie skomplikowana (a z boku patrząc wydaje się prosta).
Tematu nie rozwijam bo i po co ... powiem tylko tyle, że jestem już zmęczona ... bardzo zmęczona ... wyglądam jak ten mój hiacynt, który chce zakwitnąć ale napotyka na przeszkody i ... i wygląda jak wygląda - niezbyt korzystnie bo taki stłamszony jakiś ...
Nie ma równowagi .... brakuje mi mojego tworzenia sprzed trzech lat ... w tym roku jesienią to już cztery lata jak ....................................... ech, nie chce mi się o tym gadać.
Zbyt dużo jednostajności a to dla ,,poszarpanych duszyczek,, zabójcze jest.
No cóż, takie życie.
Mimo i pomimo próbuję jednak coś robić (zwariować mi się nie uśmiecha). Jako, że lubię ,,paćkać,, (na to trzeba mieć jednak warunki) powyjmowałam kilka rzeczy do przerobienia, wikol, farby akrylowe i ............ i na niebiesko to i owo zagruntowałam:)
Niedawno kolejny roczek mi doszedł. Czy coś się zmieniło od posta napisanego w dniu 14.02.2010?
Coś jednak się zmieniło ..... we mnie coś się zmieniło:)
Zaczęłam wierzyć w siebie ... to nie takie łatwe jeżeli .......
Zaczęłam śmiać się bez powodu ... to wcale nie takie trudne .......
Zaczęłam robić rzeczy zwariowane ... a dlaczego nie ......
Zaczęłam być sobą ... może mi się uda ......
Zaczęłam mieć dystans do siebie .......
Przestałam zamartwiać się jutrem ... ciekawe co nam jutro przyniesie:)
Powinnam jeszcze zacząć (jak dawniej) dotrzymywać obietnic ale kto zna moje ,,przeciążenie sytuacyjne,, wie, że na dzień dzisiejszy to nie jest takie łatwe.
Anuluję obietnice zeszłoroczne ale nie wszystkie.
Do końca roku mam czas spełnić te, które są dla mnie ważne.
Tak wygląda to moje ,,przeciążenie,, z przewagą w dół ... muszę se balonów dołożyć:):):)
.....................................................
Spokojnej nocy